sobota, 7 stycznia 2012

przedzapiątowy balonik

Ufffffffffffffffff – trza rzec na okazję piątku. Jak ten balonik, którego napompowano aż do niebezpiecznej przeźroczystości kolorowej gumy i dla zabawy zdecydowano puścić owalną delikatność w siną dal. Ze zwolnionego kołnierzyka powietrze chlusta całą parą wolności powodując wyrzut balonika w kierunku przeciwnym do ruchu luftu. W szaleńczym tańcu wielokrotnej zmiany kierunków i zbyt bliskich spotkań z twardą materią ścian, opada wreszcie zmęczony i postarzały kawałek kauczuku w niezbadanym perymetrze pokoju. Cisza, balonik żył chwilą intensywną i czasem motyla by polec między kurze, gdzie czas mógłby go rozłożyć na związki prostsze i prościejsze. Tam tam tam tam - pogrzebowego marsza zagrajmy mu, chłopaki !

Po długich sekundach, które w niepamięć odsyłają incydentową egzystencją naszego bohatera, do akcji wkracza specjalistka od szwendania się tam, gdzie aparaty czyszczące nie sięgną, niezłomna w swych poszukiwaniach problemów dzielna Missis Batman.

Ta wszędzie wlezie i wszystko na światło dzienne wyciągnie, by później paradować oficjalnie ze zdobyczą wetkniętą nonszalancko między bieluchne ząbeczki. A nich to będzie liść jesienny wiatrem rozhulany: , może szczątek gumki godnej podmiętolenia:
, czy sznurek roztargnionego marynarza:

, panna Churchill ćmi swe zdobycze niczym niezliczone cygara.
I tyle, wykend jest wykend, stąd też ja, miast wklęsnąć się po ciężkim pierwszym tygodniu roku, wpompowuję w siebie radosny eter zapiątku.

bawcie się dobrze drodzy panstwo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz