poniedziałek, 20 grudnia 2010

ciężka mobilizacja

Oj tak -wszystkie siły idą w przedświąteczny gwizdek. Było wypiekanie pierniczków i innych kruchych kalorii, lukrowanie i dekoracje wedle indywidualnych inwencji. Było mycie okien w kilku warstwach polarów narciarskich i czapce. Było kilka serii zakupów - tych jedzeniowych, i tych prezentowych. Zostało popakowanie wszystkiego na wigilijną modłę.
Ale najbardziej to niecierpliwię się na przyjazd przedstawicieli klanu - Łatka Tatka i Siostry Buziola. A tu taka klapa z samolotami, tym bardziej, że mają chłopaki lecieć przez Frankfurt. Kicha.
Wskutek tychże licznych napięć nie daję rady przyssać się trochę do kompa i coś zapodać blogowego. Trudno, pozostaje liczyć, że wkrótce z przedświątecznego szału popadnę w miły bożonarodzeniowy letarg. Nie mogę się doczekać!