czwartek, 25 listopada 2010

zima zima zima

Hej chlopaki. Z gory przepraszam, ale nadaje z pracy (oj, nieladnie) i nie mam polskich robaczkow. Na chwile nie jest to istotne, bo .... u nas snieg. Wczoraj z wieczora popadalo. Jeszcze okolo 20h bylo deszczowo, ale tradycyjny spacer z laskami okolo 22h odbyl sie juz w plenerze zimowym. Blondyna, skulona, probowala trikow marszu na trzech lapach. Czarny monster zas pozakreslal na trawniku kolka, elipsy i osemki w wariackim biegu radosci.
A ja wlasnie dojechalam na moim dzielnym rowerku (zwanym La Belga) do roboty - troche zmrozilo wczorajsza pierzynke, ale da sie przejechac bez spotkania trzeciego stopnia ze zmrozona powierzchnia asfaltu.
Teraz tylko dobrnac do popoludnia i wrocic do domciu, by rzucic sie w bialy szal zapiatku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz