wtorek, 11 stycznia 2011

Z niedzieli na poniedziałek...

Wspinam się ulicą, kiedy słyszę rozmowę dwóch polskich dziewczyn wysiadających z samochodu zaparkowanego przy chodniku. Przyglądam się im i ze zdziwieniem zauważam, że jedna z nich ubrana jest w nikab.
- Nie, ale muszę tak chodzić ubrana. Takie mają zasady, jak pracujesz u nich to musisz tak chodzić jak ich kobiety - dziewczyny znikają w budynku.
Myślę - Do licha, mogłam zagadać, bo ona pewnie pracuje tam gdzie ja.
Za chwilę jestem w dużym jakimś pokoju. Pełno tutaj kabin, jakie spotyka się ustawiana tymczasowo latem nad morzem. Kobiety jak i mężczyźni wyszukują coś w dużych kartonach ustawionych na stole. Trochę jak w ciuchlandzie - wyciągają jednak zawsze te same niebieskie suknie i znikają w kabinach. Brodaty facet, nieco o marginalnym wyrazie twarzy, popycha wszystkich ku kabinom i każe się spieszyć. Tak przynajmniej się domyślam, bo krzyczy w jakimś obcym mi języku. Robię jak inni - wyciągam na chybił trafił niebieską bawełnianą suknię a la worek i wchodzę do kabiny. Za chwilę już jestem na zewnątrz. A tu niespodzianka - na ulicy stoi mój Chłop. Wpadam na pomysł, by mu się pokazać w moim nowym roboczym wdzianku. Daję mu buziaka na cześć, gdy nagle spod ziemi prawie wyrasta ten brodaty nieprzyjemny gość i drze się, że złamałam reguły i że trzeba mnie srogo ukarać. Zaraz zlatuje się grono jego sobowtórów - sami brodaci i wredni typkowie z kałachami w rękach. Drą się jeden przez drugiego, pchają mnie gdzieś na chama. Przy okazji łapią też Chłopa.
Jesteśmy w sali sądowej. Jakiś siwobrody facet w białej sukni i z turbanem na głowie mówi, że ponieważ mój Chłop to mój chłop, to kara będzie mniejsza. Ale i tak muszą mnie srogo ukarać. Już widzę zbliżającego się okrutnego kata i ....dryn dryn. Budzę się. W radiu wiadomości poranne: "Paris confirme la mort des deux otages français au Niger. Les corps des deux Français enlevés vendredi soir au centre de Niamey ont été retrouvés ce samedi 8 janvier 2010. Le ministre français... " -pstryk. Wyłączam radio, jak tak można?, idę wziąć prysznic i zapomnieć, choć na chwilę, że już nie da się spać spokojnie. Granica została zerwana. Idziemy wszyscy smutną drogą na nieistniejące południe....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz